niedziela, 29 marca 2015

Inna percepcja

Wasyl Niezłomny tym razem przydzielił sobie rolę widza. To bywało zabawne, zwłaszcza gdy problem dotyczył kogoś innego. A teraz tak właśnie było. Na dodatek kłopot mieli Zieloni z Unii i ich niebiescy koalicjanci - a Wasyl wciąż nie mógł się zdecydować, czy to są koledzy, czy rywale.

Oczywiście jako widz miał pełne prawo zabierania głosu. I nie wymagało to uzyskania pozwolenia Przewodniczącego. Aż tak daleko król się w przyznawaniu przywilejów nie posuwał.

- Ta sprawa nie będzie wyglądała dobrze - przemówił Wiceprezydent. - Nie dość, że skarga śmieszna, to jeszcze złożył ją krewny Duszesy.

- To są wredne pomówienia - syknęła Duszesa. - Nie żaden krewny, tylko powinowaty. Poza tym każdy poddany ma prawo złożyć skargę. Szwagier też.

- To prawda - zgodził się Przewodniczący. - A prawo musi być jednakowe dla wszystkich, przynajmniej oficjalnie. Dlatego Komisja Inkwizycyjna sprawę zbadała z pełną starannością i orzekła, że poprzednia Wiceprezydent jest winna. I taką ocenę przedstawię na najbliższym posiedzeniu Rady Unii. Procedur trzeba przestrzegać.

Wasyl uśmiechnął się w duchu. Dawno przewidział, że nadmierny zapał drużyny Duszesy w szukaniu haków na przeciwników skończy się farsą. Teraz oglądał jedną ze scenek.

Skargę, o której była mowa, złożył Jan bez Działki, zapalony hodowca pomidorów. Przydomek zyskał, bo nie miał ani kawałka gruntu, na którym mógłby je uprawiać. Sadził więc krzaki gdzie się dało, nawet na zamkowych rabatach. Tyle że prawie zawsze ktoś go wyprzedził w zbieraniu plonów.

Jan bez Działki poskarżył się, że stojąca w pobliżu jego chałupy tablica, na której królewskie służby informacyjne wieszały najważniejsze strony oficjalnych komiksów, nawet przy słabym wietrze kiwa się na wszystkie strony. A do tego nie ma żadnej osłony przed deszczem i obrazki się rozmazują. Winą za pogorszenie percepcji obarczył poprzednią Wiceprezydent, bo tablica stała na unijnej parceli.

- Wbrew pozorom sprawa jest poważna - Duszesa łagodnie popatrzyła na zebranych i odnotowała wszystkich, u których zauważyła choćby ślad uśmiechu. - Takie zaniedbania mogą nawet doprowadzić do podważenia powagi majestatu.  Wyobraźmy sobie, że na tablicy wisi komiks z wielką podobizną Najjaśniejszego Pana, a tu zrywa się wiatr i zaczyna padać deszcz. Tablica się przekrzywia, obraz rozmazuje, a nasi wrogowie rozpowiadają, że w oficjalnym komiksie Wasyl Niezłomny ledwo się trzyma na nogach i wygląda niewyraźnie. Mam rację, Wasza Wysokość?

- To rzuca nowe światło na sprawę - Wasyl uznał, że najlepiej będzie nie zajmować żadnego stanowiska. - Rozumiem, że po przejęciu władzy tablicę natychmiast naprawiliście?

- Właściwie to nie - Duszesa nie wyglądała na zawstydzoną. - Ale następnych skarg nie było. Szwagier nie krowa, ma prawo zmienić poglądy.

- Jest jeszcze sprawa tych dwudziestu tysięcy dukatów - Przewodniczący uznał, że trzeba dyskusję skierować w inne koleiny.

- O, właśnie - Wiceprezydent pamiętał o koalicyjnej zasadzie „coś za coś”. A tu była do zapisania należność dla Niebieskich. - Przecież Pomarańczowi na pewno będą nam zarzucać, że kolczugi dla drużyny Akademii powinna kupować Akademia, a nie Unia. Co gorsza, będą mieli rację.

- Ważniejsza jest racja stanu - wyjaśnił Prezydent. - Nie możemy pozwolić, żeby za naszej kadencji za bardzo wzrosły koszty utrzymania Akademii. Ale tego oczywiście na posiedzeniu nie powiemy. Wyjaśnimy, że przyjęliśmy strategię sławienia Unii czynem. Na kolczugach będzie nasz herb, dlatego ich zakup wpiszemy do wydatków sekcji komiksowej. Będą to zbroje najwyższej jakości, bo kupimy je od sprawdzonych dostawców Akademii.

- Osobiście tego dopilnuję - z dobrotliwym uśmiechem dodała Duszesa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz