niedziela, 12 kwietnia 2015

Czas igrzysk

- Szlag mnie trafi! - Wasyl Niezłomny ze złością rzucił pucharem o ścianę. Aluminiowy* pocisk przeleciał tuż koło głowy księcia Igora, który schował ją w ramiona jeszcze głębiej.

- A może zrobimy zrzutkę w stronnictwie? - zaproponował nieśmiało. - Nie powinno wyjść więcej niż 150 dukatów na głowę...

- Synu, znajdź sobie jakiś duży kamień i zamień się z nim na rozum. Zrobisz dobry interes.

Chóralny rechot wielmożów przypomniał królowi, że nie są w komnacie sami.

- A wy co? Chcecie dać sakiewki za kolegę?

Śmiechy umilkły natychmiast. Duszesa wyraźnie zbladła, Wielki Koniuszy poczerwieniał. Przewodniczący nie zmienił koloru, ale ręce zaczęły mu lekko drżeć.

- A nie możemy uznać, że jego dług to jego sprawa? - zapytał. - Gawiedzi się powie, że nas oszukał i wyłudził dukaty z zamkowego skarbca, a my musimy dbać o dobro najwyższe, czyli królewskie finanse. To nawet będzie dobrze wyglądało w komiksach. Kronikarze napiszą, że nawet swoich kolegów nie stawiamy ponad prawem...

- To nie jest dobry pomysł - Duszesa zwróciła łagodnie karcący wzrok na kolegę. Przewodniczącemu oprócz rąk zaczęły drżeć kolana.

- O swoich ludzi trzeba dbać - kontynuowała. - Jeśli my dziś zapomnimy o naszym koledze, to nie wiadomo, o czym on jutro sobie przypomni. Zwłaszcza jeśli Pomarańczowi wyciągną do niego pomocny trzos. On musi te dukaty oddać, więc my musimy mu je dać.

- Masz na myśli podwyżkę pensji, Milady? - książę Igor skorzystał z okazji, by przypomnieć swoje zagraniczne nauki.

- Coś w tym rodzaju - Duszesa nawet nie spojrzała na następcę tronu. - Damy mu dodatkową pracę. Mianujemy go na przykład Strażnikiem Unijnej Pieczęci, żeby nie było, że oddaje do królewskiego skarbca to, co z niego dostaje.

- Ale przecież nie ma żadnej Unijnej Pieczęci... - zauważył Prezydent.

- Ale może być. Dla nas żadna różnica, i tak za wszystko płacą poddani. A za pracę należy się wynagrodzenie, temu nawet Pomarańczowi nie zaprzeczą.

Wasyl popatrzył na Duszesę z uznaniem i czymś, co było można uznać za cień obawy.

- Połowę problemu mamy rozwiązaną - oznajmił. - Teraz wymyślcie jakieś igrzyska. Lud trzeba czymś zająć, żeby przestał słuchać Pomarańczowych gadających o długach naszego kolegi.

- Ja mam pomysł - poderwał się Wielki Koniuszy. - Zróbmy jeszcze dwie Rady!

- Zderzyłeś się z dyliżansem? - życzliwie zainteresował się Przewodniczący.

- To nie ja wrzucałem do pieca królewskie dukaty - uprzejmie przypomniał Koniuszy. - Nie chodzi o dzielenie się władzą, tylko o wybory. Utworzymy Radę Starszych i Radę Juniorów, a potem zrobimy eliminacje. Będzie wielki turniej, a my, jako organizatorzy, zadbamy o to, żeby nikt tych zawodów nie ukończył.

Wasyl poprawił się w fotelu. Pomysł już mu się podobał, a zanosiło się na to, że szczegóły będą jeszcze ciekawsze.

- Do Rady Starców będą mogli się dostać tylko obywatele, którzy ukończyli 70 lat - kontynuował Wielki Koniuszy. - Ale to nie wystarczy. Trzeba będzie o własnych siłach wejść do gołębnika, który Najjaśniejszy Pan w swej łaskawości przydzielił na siedzibę Klubu Emeryta. Dla bezpieczeństwa drabinę zastąpimy słupem wysmarowanym mydłem. Od połowy, żeby kandydaci na początku mieli nadzieję...

- Nieźle - pochwalił go Wasyl. - A co dla młodych? Oni potrafią być nieobliczalni, a nie możemy dawać zbyt ryzykownych zadań, bo nam się kraj wyludni.

- Zrobimy widowiskowe konkurencje - Koniuszy pękał z dumy. - Takie jak zapasy w kisielu, wyścigi w kajdanach, skok na tłuczone szkło... A warunek wstępny podamy na końcu. Żeby się dostać do Rady Juniorów będzie trzeba być uczniem Akademii, mieć ukończone 25 lat i być jeszcze przed maturą. Przecież takich wychowanków tam na pewno nie ma.

Wasyl spojrzał na Duszesę, która nagle bardzo się zainteresowała wyglądem swoich paznokci.

* W Zamku w pierwszych latach panowania Wasyla Niezłomnego używano naczyń porcelanowych. Z powodu gwałtownych reakcji króla było to jednak rozwiązanie zbyt kosztowne. Z czasem się okazało, że najbardziej się opłaca zastawa aluminiowa. Była wystarczająco trwała, a jednocześnie najmniej niszcząca dla zamkowych ścian. Przeciętny puchar wytrzymywał od pięciu do siedmiu wybuchów Wasyla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz