niedziela, 17 maja 2015

Uczciwe wybory

- Panowie, mamy ważne zadanie - kulturalnie zagaił Prezydent.

Napotkał słodkie spojrzenie Duszesy i poprawił się natychmiast.

- Panie i panowie, oczywiście.

To nie było łatwe: pamiętać o dwóch rzeczach naraz. Prezydentowi łatwiej przychodziło unikanie stosowania w oficjalnych wypowiedziach wyrażeń powszechnie uznawanych za obelżywe. Pamiętanie o parytetach było trudniejsze, zwłaszcza że Zieloni nie przywykli do kobiet, które w Stronnictwie mają do powiedzenia więcej niż „podano do stołu”.

- Musimy się zatroszczyć o to, żeby nasza Unia była znana nie tylko w Królestwie, ale i w obu Cesarstwach - kontynuował. - Nie możemy być miejscem, o którym nikt nie słyszał, a jeśli już, to zna nas z opowieści o tym, jak strzygi ludziom dzieci zamieniają. Nawet jeśli to prawda.

- To przecież oczywiste, że o promocję trzeba dbać - słowa Duszesy zabrzmiały lekko karcąco. - W Akademii nigdy nie mieliśmy z tym problemów, przynajmniej dopóki nikt nas z wydatków nie rozliczał.

Prezydent popatrzył na Wiceprezydenta. Ten odwzajemnił się spojrzeniem, które mówiło „wszyscy wiemy, jak było, ale to nie powód, żeby o tym gadać publicznie”. Sala zebrań Ławy Unii była wprawdzie niewielka, właśnie po to, żeby publiczność się nie mieściła, ale obaj wiedzieli, że na takie rozmowy są w niej dwie osoby za dużo.

- Właśnie o wydatki chodzi - Prezydent starał się ostrożnie dobierać słowa. - Kasa pusta, a z próżnego to i Igor nie naleje.

Duszesa i Wiceprezydent prawie jednocześnie spojrzeli na niego pytająco.

- Na hipodromie takie powiedzonko słyszałem - wyjaśnił. - Zdaje się, że książę znów pomylił retortę z retoryką. Wracając do tematu: musimy zrobić tak, żeby dukaty wydane na promocję do nas wracały. Tylko jak?

- Tak, to rzeczywiście jest problem - zgodził się Wiceprezydent. - Nawet naszym kronikarzom możemy kazać zwrócić tylko część z tego, co im zapłacimy. A zagraniczni komiksiarze nie oddadzą ani miedziaka.

- To nie jest żaden problem - Duszesa popatrzyła na nich z politowaniem. - Zorganizujemy turniej z wysoką nagrodą, którą to my zgarniemy.

- Tego już próbowaliśmy - przypomniał Prezydent. - Pamiętacie?

Pamiętali. Na Pierwszy Międzynarodowy Memoriał Wasyla Niezłomnego, w którym nagrodą było sto grzywien, przyjechał jakiś rycerz w czarnej zbroi. Najpierw wygarbował skóry najlepszym gryflandzkim wojakom, a potem rozprawił się z gwardzistami, którzy mieli w lesie zdobyć nagrodę zgodnie z planem B. W ten sposób nie dość, że przepadło sto tysięcy dukatów, to jeszcze królewski skarbiec zrobił się uboższy o odszkodowania dla wdów i sierot.

- Ale to będzie turniej piękności, w którym zwycięzcę wybiera Ława Unii - wyjaśniła Duszesa. - I ja w nim wystartuję.

- A Drużyna zadba, żeby innych kandydatek nie było? - Wiceprezydent pożałował swoich słów jeszcze zanim skończył zdanie. Łagodne spojrzenie Duszesy sprawiło, że kołnierzyk jego koszuli zrobił się bardzo ciasny.

- Żadne takie - Prezydent uznał, że należy się wtrącić. - Uczciwość wyborów ani przez chwilę nie może budzić najmniejszych wątpliwości.

- I nie będzie - Duszesa uśmiechnęła się promiennie. - Ja na czas wydawania werdyktu wyłączę się ze składu jury. Głosowanie będzie oczywiście tajne. Gdyby się okazało, że jest remis jeden do jednego, zadecyduje głos Prezydenta.

Wiceprezydent poczuł, jak kołnierzyk zaciska mu się jeszcze bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz