niedziela, 24 maja 2015

Kontrola totalna

- Też będę miał swój komiks! - wściekły Wasyl cisnął o ścianę czytaną przed chwilą gazetą. Efekt był mało widowiskowy. Pergamin nie doleciał do celu. Opadł na podłogę trzy kroki dalej, a na dodatek wylądował tak, że z obrazka na wierzchu do króla uśmiechała się lekko pucołowata twarz Wiceprezydenta.

Wielki Koniuszy skulił się na stołku. Z porannych wezwań przed oblicze Wasyla Niezłomnego nigdy nic dobrego nie wynikało. W najlepszym razie kończyło się dodatkową robotą, oczywiście wykonywaną społecznie na ochotnika.

- Wasza Wysokość jak zwykle ma rację - włożył w te słowa całe przekonanie, na jakie go było stać. - Może jednak warto ten pomysł rozważyć dokładniej? Stronnictwo Zielonych i tak kontroluje wszystkie komiksy wydawane w Gryflandii...

- Ten też? - król wskazał na pergamin z wyszczerzonym w uśmiechu Wiceprezydentem.

- No ten to nie - Koniuszy lekko się stropił. - Ale Najjaśniejszy Pan sam powiedział, żeby temu czopkowi ani dukata więcej nie dawać.

niedziela, 17 maja 2015

Uczciwe wybory

- Panowie, mamy ważne zadanie - kulturalnie zagaił Prezydent.

Napotkał słodkie spojrzenie Duszesy i poprawił się natychmiast.

- Panie i panowie, oczywiście.

To nie było łatwe: pamiętać o dwóch rzeczach naraz. Prezydentowi łatwiej przychodziło unikanie stosowania w oficjalnych wypowiedziach wyrażeń powszechnie uznawanych za obelżywe. Pamiętanie o parytetach było trudniejsze, zwłaszcza że Zieloni nie przywykli do kobiet, które w Stronnictwie mają do powiedzenia więcej niż „podano do stołu”.

- Musimy się zatroszczyć o to, żeby nasza Unia była znana nie tylko w Królestwie, ale i w obu Cesarstwach - kontynuował. - Nie możemy być miejscem, o którym nikt nie słyszał, a jeśli już, to zna nas z opowieści o tym, jak strzygi ludziom dzieci zamieniają. Nawet jeśli to prawda.

- To przecież oczywiste, że o promocję trzeba dbać - słowa Duszesy zabrzmiały lekko karcąco. - W Akademii nigdy nie mieliśmy z tym problemów, przynajmniej dopóki nikt nas z wydatków nie rozliczał.

niedziela, 10 maja 2015

Niebieskosprawni

Wasyl Niezłomny dawno nie czuł się tak dobrze. Można powiedzieć, że był niemal w euforii. A nawet całkiem.

Przeciągnął się w fotelu tronowym i pogrzebał w pamięci. Tak, ostatni raz był w podobnym nastroju, gdy psy pomagały opuścić Zamek byłemu Drugiemu Wojewodzie. I gdy przywódca sfory przyniósł mu w pysku fragment jego niebieskich portek.

Zapowiadał się dobry dzień, dzień grania na nosie nielubianym osobnikom. A na obiad powinna być darmowa pomidorowa.

Król klasnął w dłonie. Wielki Koniuszy poderwał się z taboretu i stanął na baczność.

- Słucham posłusznie, Najjaśniejszy Panie.

- Idę na spacer do dzielnicy Niebieskich. Przygotuj lektykę. Tę w wersji daninowej.

- Ale przecież ta dzielnica jest bezpieczna, Niebiescy to nasi koalicjanci - zdziwił się siedzący jak zwykle przy stole książę Igor.

- Nie nadużywaj wielkich słów, synu. To w najlepszym razie nasi niebieskosprawni pomocnicy. Wyjaśnię ci wszystko przy kolacji. Koniuszku, też zapraszam. Czuj się zaszczycony.

niedziela, 3 maja 2015

Chwyt monopolowy

Wasyl Niezłomny siódmy raz okrążał salę tronową. Wiedział, że ma coś ważnego do zrobienia, ale nie mógł sobie przypomnieć, o co chodziło. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej.

- Muszę w końcu zacząć zapisywać swoje złote pomysły - mruknął pod nosem.

Zatrzymał się przy tronie i otworzył drzwiczki umieszczone po tylnej stronie siedziska. Wydobył pucharek i butelkę z górskiego kryształu. Już miał nalać, gdy w oko wpadł mu napis na etykiecie: „Cesarski Monopol Okowitowy”. Odstawił wszystko z powrotem do schowka i zamknął drzwiczki.

- Strażnik! Wezwać mi tu Sekretarza! - zawołał. - Wróć! Nie Sekretarza, tylko Drugiego Wojewodę!

Poprawił się, bo ogłupiała mina gwardzisty uświadomiła mu, że Sekretarza od elekcji już nie ma. Jednak tłumaczyć pomyłki nie zamierzał. Kto jak kto, ale król zawsze może zmienić zdanie.