- No no, wy w tej Unii macie całkiem niezłe pomysły - Wasyl Niezłomny klepnął się po udach z radości. - Ale zacznijmy od pilniejszej sprawy. Trzeba coś zrobić z tym leśnym komiksiarzem, co swoje wypociny w dostępnych dla wszystkich miejscach rozwiesza. Gwardziści nie nadążają ze zrywaniem ich przez nieznanych sprawców.
- A drużyna Duszesy nie może tradycyjnie tego załatwić? - zainteresował się Wiceprezydent.
Zebrania Kapituły Zielonych miały dosyć luźną formułę. Ale nie aż tak, aby mówić wszystko o wszystkim. Król spojrzał więc na siedzącą przy drugim końcu stołu Duszesę. Ta lekko skinęła głową.
- Nie może - odpowiedział. - Drużyna Duszesy jest ostatnio w lekkiej rozsypce. Coś im się tam z rachunkami nie zgodziło. Pod ręką został tylko Oszczędny Rycerz, ale on też ma kłopoty. Przyoszczędził na oleju i zawiasy w przyłbicy mu się zatarły.
- I to jest problem? - zdziwił się Wielki Koniuszy. - Przecież do walki przyłbicę i tak trzeba opuścić.
- Zatarcie nastąpiło w pozycji nietypowej - Duszesa uznała, że trzeba się wtrącić. - A Oszczędny Rycerz nie po to hełm zakłada, żeby przeciwnikom twarz pokazywać.
- Co innego plecy... - dobiegło z kąta.
Duszesa omiotła salę łagodnym spojrzeniem. Śmiechy umilkły natychmiast. Kilka osób przez chwilę miało wyraźne kłopoty z oddychaniem.
- Co tym razem namalował ten drwal ze spalonego lasu? - zainteresował się Prezydent.
- Twierdzi, że Zieloni go napadli - wyjaśnił Wasyl.
- A to nieprawda?
- A co to za różnica? - Duszesa znów uznała, że trzeba przejąć inicjatywę. - Prawdą jest to, w co ludzie uwierzą. Dlatego musimy dbać o to, żeby wierzyli w to co trzeba.
- Gorsze jest jednak co innego - kontynuował król. - On napisał, że nie dbamy o członków naszego Stronnictwa. A to już jest szkalujące pomówienie. Dla mnie interes Zielonych jest zawsze na pierwszym miejscu.
Pojedyncze gwizdy z tylnych rzędów zostały zagłuszone przez okrzyki aprobaty. Wydawali je ci siedzący bliżej, których twarze Wasyl mógł zobaczyć i zapamiętać.
- Na takie kalumnie trzeba odpowiedzieć - Przewodniczący poczuł się wywołany do tablicy. - Na szczęście prawo cesarskie nakazuje komiksiarzom zamieszczać sprostowania. Musimy tylko takie sprostowanie napisać i przekazać temu pacykarzowi z żądaniem opublikowania w jego komiksie.
Zapadła cisza. Zebrani patrzyli jeden na drugiego. Stopniowo coraz więcej oczu zaczęło się kierować na Duszesę, która ze skromnie spuszczoną głową sprawdzała, jak światło odbija się w półkaratowym diamencie zdobiącym jeden z jej pierścieni.
- Sprostowanie nie może być za długie - powiedziała, gdy uznała, że ma już wystarczająco duże grono słuchaczy. - Dlatego napiszemy, że komiks zawiera kłamstwa, za które jego autor powinien trafić do lochu. I wskażemy te dwa. Napiszemy, że to potwarz, bo nikt tak jak Zieloni nie dba o swoich członków. Dowodem jest to, że pracę na Zamku mają nie tylko oni, ale również ich żony, dzieci i kuzyni. A na koniec napiszemy, że autor za swoje łgarstwa przeprasza.
- Możemy tak się wypowiadać w jego imieniu? - zdziwił się Naczelnik Hipodromu.
- A dlaczego nie? Amazonka Wojasia zawsze tak robiła, jak pisała skargę na Rudą Czarownicę zza Wody. Zaczynała od zwrotu „W imieniu rodziców”. Przecież jak skargę składały dwie osoby, to nie mogły pisać równocześnie. Jedna robiła to w imieniu obu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz