niedziela, 27 listopada 2016

Polityka prorodzinna

- Bunt?!?!?!
- NiechNamNaWiekiKrólujeWasylNiezłomny - wymamrotał Naczelnik Hipodromu i skurczył się jeszcze bardziej. - Ależ skąd, Najjaśniejszy Panie! Ale my też mamy rodziny... Nasi synowie nie są oczywiście tak utalentowani jak Umiłowany Książę Igor, jednak nie powinni żyć jak hołota. Potrzebują źródeł stałych dochodów. Czyli odpowiednich stanowisk.
Wasyl odstawił trzymaną nad głową ławę i znów usiadł na tronie.
- Odpowiednich... Czyli tych z kategorii „lud płaci, król nie wymaga”?
- Przenikliwość Waszej Wysokości słusznie jest nazywana legendarną. Nie chodzi wszak o to, aby nasi synowie harowali za marne grosze i jeszcze za coś odpowiadali. Wręcz przeciwnie. Ich pozycja powinna im zapewniać czas i środki na bezstresowe rozwijanie swoich zainteresowań...

niedziela, 6 listopada 2016

Pora siewu

- Kiedy się zaczyna kampania elekcyjna?
Siedzący nad miską grochówki książę Igor zakrztusił się kawałkiem podpłomyka.  Wasyl przez dłuższą chwilę patrzył na siniejącą twarz syna, po czym z rozmachem walnął go w kark. Na to też młodzieniec nie był przygotowany.
- Miesiąc przed elekcją? - odpowiedział niepewnie, kiedy już wytarł twarz z resztek zupy.
Król spojrzał na niego z ledwie skrywanym politowaniem.
- To ta oficjalna, kiedy wolno konterfekty kandydatów na płotach wieszać. Pytam o tę prawdziwą.
- Dwa miesiące?
Politowanie zmieniło się w pogardę.
- Zapamiętaj to sobie i oprócz tego zapisz: kampania elekcyjna zaczyna się po ogłoszeniu wyników elekcji. Następna kampania oczywiście - dodał widząc, że książę zaczyna mieć kłopot ze zrozumieniem kolejności.

wtorek, 29 marca 2016

Pan z okienka

- Chciałbym, żeby poddani postawili mi pomnik - oznajmił Wasyl. - Ale tak sami z siebie, z wdzięczności. Albo nawet dobrowolnie.

Wielki Koniuszy zakrztusił się piernikiem. Próby wyrażenia niemego zdziwienia okazały się mało skuteczne. Duszesa skorzystała z okazji i pominęła zwyczajową kolejność wypowiedzi.

- Dobrowolnie? - z wdziękiem uniosła brwi. - Najjaśniejszy Pan jest pewien? Bo z uzyskaniem wyrazu wdzięczności nie byłoby najmniejszego problemu, ale dobrowolność bywa już kłopotliwa. A może drobny przymus jest jednak dozwolony? Taki tyci-tyci?

Wasyl Niezłomny zamyślił się na chwilę. Ściślej rzecz biorąc - postarał się, aby właśnie tak to wyglądało. W rzeczywistości chodziło o to, że w obecności Duszesy zawsze czuł się lekko speszony. Ale jako król nie mógł się przecież do tego przyznać.

Pociągnął solidny łyk Miodu Kazimierza*.

- Ani-ani - oznajmił zdecydowanie. - Ani przymusu, ani nawet perswazji. Jestem pewien, że coś wymyślicie. I to zaraz. Zanim Niebiescy zaczną zbierać na ten swój Pomnik Cesarza Na Koniu. Bo jak zbiorą, będziemy musieli go postawić. Chyba że nie będzie wolnego odpowiednio wyeksponowanego miejsca...