środa, 3 czerwca 2015

Gniew ludu

Był późny czwartkowy wieczór. Przewodniczący siedział właśnie przy skromnej kolacji. Kończył obgryzać czwarte żabie udko, gdy ktoś zapukał do drzwi jego dwunastoizbowej chatynki przytulonej do południowej ściany Zamku.

„Ki diabeł?” - pomyślał. - „Kogo licho niesie o tej porze w środku tygodnia?”

Otworzył drzwi i zamarł, po czym zrobił błyskawiczny rachunek sumienia. W progu stała Drużynowa. W ręce trzymała jakiś pergamin.

- To nie to, co myślisz - uśmiechnęła się słodko i podała mu dokument. - To jest oświadczenie Drużyny w sprawie niegodnego zachowania radnej od Pomarańczowych. Ma być odczytane na najbliższym zgromadzeniu.

- Ma być odczytane??? - żachnął się Przewodniczący. - Co to ma znaczyć? Czy to było z kimś konsultowane?

Drużynowa już się nie uśmiechała.

- Oczywiście. Tak jak zwykle.

- I pewnie z tym samym Tajemniczym Konsultantem, którego tożsamości nie ujawnicie?

- Tak. To Dobry Duch Akademii. Spotykam go zawsze przypadkiem po zbiórce Drużyny. Jego polecenia są bezcenne. To znaczy sugestie. Dobranoc.

Drużynowa odwróciła się na pięcie i zniknęła w mroku uliczki oświetlonej przez najnowsze, oliwooszczędne pochodnie. Przewodniczący jeszcze przez chwilę stał nieruchomo.

- Dobranoc - rzucił w końcu w ciemność i delikatnie zamknął drzwi.

* * *

- Naprawdę mam to odczytać na zgromadzeniu?

Przewodniczący popatrzył z nadzieją na Duszesę, potem na Prezydenta. I jeszcze raz na Duszesę, i znów na Prezydenta. Wiceprezydenta nie było. Według oficjalnej wersji zmogła go choroba.

- Chcesz się narazić na gniew ludu? - Duszesa uśmiechnęła się ostrzegawczo. - Przypominam, że ten gniew strącił ze stołków Pomarańczowych. Może strącić i was.

- Chyba raczej „nas” - zwrócił jej uwagę Przewodniczący.

- No przecież mówię, że was - Duszesa nie kryła zniecierpliwienia.

- Pani, wszyscy jesteśmy ze Stronnictwa Zielonych, jedziemy na tym samym wózku - nie dawał za wygraną Przewodniczący.

Tym razem Duszesa tylko popatrzyła na niego z politowaniem.

- A właściwie dlaczego nie chcesz tego odczytać? - zainteresował się Prezydent.

- Bo to może być groźny precedens - Przewodniczący znów czuł się pewnie. - Co będzie, jak skrzyknie się paru wywrotowców i zażąda odczytania na zgromadzeniu oświadczenia godzącego w chwałę Najjaśniejszego Pana? Odmówię? A jak jakiś niekontrolowany komiksiarz albo inny Pomarańczowy zacznie pytać, dlaczego dzielimy obywateli na równych i równiejszych?

- Nie desperuj - Duszesa wzgardliwie wydęła wargi. - Przecież i tak to robimy.

- Ale to nie znaczy, że mamy się do tego otwarcie przyznawać!

Zapadła cisza. Zza lekko przybrudzonego okna dobiegł równy stukot butów gwardzistów zmieniających wartę przy popiersiu Wasyla Niezłomnego.

- Wiem! - zawołał Prezydent. - Powiesz, że to jest stanowisko statutowo powołanego ciała kolegialnego unijnej jednostki organizacyjnej. I że dlatego należy je odczytać. A oświadczenia jakichś nieformalnych grup są nieformalne i Rada Unii nie będzie się nimi zajmować, bo to poważna instytucja, nie jakiś cyrk.

- A jak się boisz, to możesz powiedzieć, że musisz opuścić zgromadzenie z ważnych powodów, i kazać to odczytać zastępcy - dodała Duszesa. - No i po problemie.

- Niezupełnie...

Duszesa jęknęła i osunęła się w fotelu. Prezydent zgrzytnął zębami.

- Chodzi o to, że nie ma uchwały Drużyny w sprawie tego oświadczenia - kontynuował Przewodniczący. - A skoro to ciało kolegialne, to nie może być tak, że najpierw jest publikowane stanowisko, a dopiero potem podejmowana uchwała o jego treści...

Na twarzy Duszesy pojawiła się mina, którą fachowcy określali jako „najwyższy stopień irytacji”.

- Tobie te ćwierć wieku demokracji najwyraźniej zaszkodziło - odezwała się uprzejmie. - Przecież zawsze tak było. Jeszcze by tego brakowało, żeby to Drużyna decydowała, czy zajmie odpowiednie stanowisko. Może jeszcze jej pozwolić na wnoszenie poprawek? Przecież od dawna wiadomo, że każdy zespół potrafi podjąć decyzję głupszą, niż samodzielnie najgłupszy z jego członków. Co innego Rada Unii, gdzie procedurę narzucają cesarskie prawa. Ale tam, gdzie mamy na to wpływ, musimy dbać, aby wydarzenia następowały we właściwej kolejności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz