niedziela, 22 lutego 2015

Fakt komiksowy

- Dlaczego o mnie nie piszą w ten sposób? - wściekły Wasyl rzucił na stół komiks z wizerunkiem Duszesy na pierwszej stronie. - Baba robi defenestracje w Akademii, a ci to pokazują tak, jakby rozdawała nagrody!

- Ta defenestracja ma coś wspólnego z kastracją? - zainteresował się książę Igor. Wiedział, że na rozpoczęcie kolacji na razie nie ma co liczyć.

- To twoje zastępcze wykształcenie mnie kiedyś wykończy - król trochę się uspokoił. Na znanym gruncie czuł się pewniej. - Nie, nie ma. Chodziło mi o to, że Duszesa każe ludzi przez okna wyrzucać. Słownik sobie kup i sprawdzaj słowa, których nie rozumiesz.

Król wprawdzie sam nie był pewien, czy właściwie użył wyrażenia, które zostało mu w pamięci po jakiejś zagranicznej wyprawie, ale wiedział, że książę na pewno tego nie wie. A słownik wyrazów obcych miał w sypialni.

- „Chciałabym, żebyśmy trzymali się faktów - tłumaczy Jaśnie Wielmożna Duszesa” - przeczytał Igor. - „Nikt nikogo przez okno nie wyrzuca. Sami skaczą.”

niedziela, 15 lutego 2015

Trzecia strona medalu

- Słyszę ciszę - Wiceprezydent spojrzał z wyrzutem w sine twarze kolegów. - A mieliśmy ustalić, co robimy!

W głównej kwaterze Niebieskich  nikt nie wyglądał dobrze. Nie z powodu zbiorowego zatrucia pokarmowego czy innej epidemii. I nie wskutek nadużywania gryflandzkiej okowity - chociaż byli i tacy, którzy właśnie w ten sposób okazywali swoją miłość do ojczyzny.

Przyczyną był wystrój organizacyjny. W komnacie dominowały różne odcienie niebieskiego, od błękitu po ciemnogranatowy. Nawet pochodnie były osłonięte barwionym szkłem. Nieliczne czerwone i białe elementy nie były w stanie zmienić dominanty. W efekcie każdy z przebywających w pomieszczeniu wyglądał jak klient królewskiej kostnicy.

- Trzeba było kogoś wystawić, teraz nie mielibyśmy problemu - odezwał się Dowódca Sekcji. - Od początku to mówiłem. A teraz królewscy kronikarze już rozpowiadają, że nie szanujemy elektorów z Rybołowów.

niedziela, 8 lutego 2015

Jeden za jednego

- Najjaśniejszy Panie, pełen sukces! - Wielki Koniuszy wypiął pierś w oczekiwaniu na pochwałę. A ściślej rzecz biorąc, spróbował ją wypiąć, bo mimo jego wysiłków brzuch był nadal z przodu.

Wasyl Niezłomny pytająco uniósł lewą brew. Wielmożów pragnących przekazać królowi dobre wieści pojawiało się w Zamku po kilku dziennie. Za to źródeł informacji o porażkach musiał zwykle szukać z pomocą strażników pałacowych. Samo w sobie zbytnio go to nie dziwiło, bo dworzanin przynoszący wiadomość o klęsce bywał uznany za jej ojca. Nie zdarzało się to często, najwyżej raz na dziesięć przypadków - ale i tak nikt nie chciał dobrowolnie ryzykować.

W przypadku dobrych wieści króla irytował nadmiar. Zgadywanie, co tym razem zostało przez poddanych uznane za zwycięstwo polityki władcy, bywało męczące. Wielu możnych ostro przesadzało z wazeliną - trafił się nawet taki, który całkiem na serio zameldował, że dzięki staraniom Wasyla rano wzeszło słońce. Na jego szczęście król miał akurat przypływ wyjątkowej łaskawości i skończyło się tylko na odebraniu akredytacji.

niedziela, 1 lutego 2015

Efekt uboczny

W komnacie dowodzenia na ścianie wisiała wielka mapa grodu. Tkwiło w niej jedenaście gwoździ z zielonymi główkami.

- Te punkty to nasi obserwatorzy - tłumaczył komendant straży zamkowej. - Nazywamy ich zerkaczami. Za mało na obserwację wszystkich ulic, ale na więcej nie mamy dukatów. Próbowaliśmy wykorzystywać do tego pachołków przyłapanych na podglądaniu dam dworu, ale to nie zdało egzaminu. Jedni okresowo ślepli, inni widzieli tylko występki Zielonych. Na dodatek znaleźli medyka, który im potwierdził, że stres może dawać takie objawy. Zagranicznego, więc nie dało się go przekonać tradycyjnymi metodami, żeby zmienił zdanie. A system jest potrzebny i powinniśmy go rozbudować. Bo mamy sukcesy.

Zebrani w komnacie rajcy i wielmożowie ze zrozumieniem kiwali głowami. Ze szmeru aprobaty wybił się głos księcia Igora.

- A jakie to sukcesy?