W sali tronowej rozległ się brzęk łańcucha, a potem łomot ciała uderzającego o deski.
- Kara maść! Po trzykroć przeklinam tę hołotę!
Książę Igor zdumiony patrzył na króla podnoszącego się z podłogi. Wasyl Niezłomny otrzepał rajtuzy i lekko szarpnął łańcuchem przypiętym do żelaznej obręczy, którą miał na lewej nodze.
- Co się gapisz? - burknął do syna. - Przysuń ten stół i ławę, chyba widzisz, że ja nie sięgnę. Łańcuch jest za krótki.
- Ale dlaczego...
- Taki krótki? Pozory trzeba zachować. Nikt nie uwierzy, że jestem przykuty do tronu, jak będę mógł chodzić po całej komnacie.
- Ja nie o tym, ojcze. Chciałem zapytać, dlaczego jesteś przykuty?
poniedziałek, 30 listopada 2015
sobota, 14 listopada 2015
Widmo rewolucji
- O żesz k...!
Wasyl Niezłomny od kilku dni budził się z takim okrzykiem. Na początku było tylko "Auć!", ale ból narastał codziennie. Nie mogło być inaczej. Na szczęście siniec na królewskim czole był widoczny tylko po zdjęciu korony.
Władca Gryflandii miał swoje latami pielęgnowane nawyki. Jednym z nich było podrywanie się na równe nogi natychmiast po przebudzeniu. Ten odruch sprawdzał się świetnie w czasach, gdy królestwem rządził zupełnie kto inny, a Wasyl był kryjącym się w lesie banitą, który sypiał na kawałkach dykty. Nie przeszkadzał po przeprowadzce do królewskiego łoża z baldachimem. Ale gdy Wasyl zaczął spać pod łożkiem, stał się utrapieniem.
W efekcie król każdy dzień zaczynał od uderzenia głową o deskę. Ale wracać na posłanie nie zamierzał. W Gryflandii wrzało i nie mógł już ufać nikomu. Nawet strażnikom królewskiego snu, pochodzącym z jego rodzinnych Rybołowów. Nie zamierzał ryzykować, że któryś ze stojących nocą u wezgłowia osiłków przypadkiem wypuści z rąk halabardę.
Wasyl Niezłomny od kilku dni budził się z takim okrzykiem. Na początku było tylko "Auć!", ale ból narastał codziennie. Nie mogło być inaczej. Na szczęście siniec na królewskim czole był widoczny tylko po zdjęciu korony.
Władca Gryflandii miał swoje latami pielęgnowane nawyki. Jednym z nich było podrywanie się na równe nogi natychmiast po przebudzeniu. Ten odruch sprawdzał się świetnie w czasach, gdy królestwem rządził zupełnie kto inny, a Wasyl był kryjącym się w lesie banitą, który sypiał na kawałkach dykty. Nie przeszkadzał po przeprowadzce do królewskiego łoża z baldachimem. Ale gdy Wasyl zaczął spać pod łożkiem, stał się utrapieniem.
W efekcie król każdy dzień zaczynał od uderzenia głową o deskę. Ale wracać na posłanie nie zamierzał. W Gryflandii wrzało i nie mógł już ufać nikomu. Nawet strażnikom królewskiego snu, pochodzącym z jego rodzinnych Rybołowów. Nie zamierzał ryzykować, że któryś ze stojących nocą u wezgłowia osiłków przypadkiem wypuści z rąk halabardę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)