- Ten zafajdany alfabeta rozwali nam system! - Drugi Wojewoda nawet nie zauważył, że wyrwał sobie sporą kępkę włosów z i tak niezbyt bujnej brody. - Zbiornik na wodę sobie zamontował...
- Chciałeś chyba powiedzieć: analfabeta - Wielki Koniuszy poklepał kolegę po ramieniu. - Spokojna twoja potargana. Przewidziałem to i wprowadziliśmy mechanizmy zabezpieczające.
Drugi Wojewoda milczał. I tylko patrzył. Koniuszy poczuł się nieco mniej pewnie.
- To znaczy Najjaśniejszy Pan przewidział i wprowadził - poprawił się. - Ja tylko te mechanizmy wymyśliłem.
Wojewoda nadal patrzył na niego i milczał.
- Stało się dokładnie tak jak zapowiadał Jego Wysokość - Wielki Koniuszy był już całkiem zbity z tropu. - Plebs płacący daninę od głowy zaczął ukrywać potomstwo i należało wprowadzić opłaty naliczane według liczby wiader wody pobranej z królewskiego akweduktu. Tu zaproponowałem drobną modyfikację: ryczałtowe dziesięć dukatów dla wszystkich i symboliczny grosik dla tych, którzy w ciągu miesiąca zużyją mniej niż dwa wiadra.
wtorek, 27 października 2015
czwartek, 22 października 2015
Nowa paleta
Strażlatarnik* zatrzymał się przed lampą stojącą przy tylnym wejściu do Zamku i zmrużył oczy. Dawała za dużo światła. Na pewno więcej, niż przewidywały królewskie normy.
Pociągnął z manierki solidny łyk Tytanowej Białej, żeby się upewnić. Tak, latarnia świeciła zbyt mocno. Sięgnął do pokrętła regulacyjnego, aby trochę zmniejszyć płomień, i zamarł. W pobliżu zamkowej furty dostrzegł jakiś ruch. Z zarośli wychynęła postać z twarzą ukrytą pod kapturem i cichutko wśliznęła się do środka przez uchylone na chwilę drzwi.
Spojrzał uważnie na manierkę i potrząsnął nią. Zachlupotało.
- Co oni do tej okowity dodają? - mruknął do siebie. - Słyszałem, że od picia można oślepnąć, ale żeby kolory mylić?
Zegar na zamkowej wieży wybił północ. Strażlatarnik zmniejszył płomień w lampie tak, że równie dobrze mógł ją zgasić, i ruszył dalej.
Tytanowa Biała tym razem była jednak czysta. Płaszcz nocnego gościa naprawdę był pomarańczowy.
Pociągnął z manierki solidny łyk Tytanowej Białej, żeby się upewnić. Tak, latarnia świeciła zbyt mocno. Sięgnął do pokrętła regulacyjnego, aby trochę zmniejszyć płomień, i zamarł. W pobliżu zamkowej furty dostrzegł jakiś ruch. Z zarośli wychynęła postać z twarzą ukrytą pod kapturem i cichutko wśliznęła się do środka przez uchylone na chwilę drzwi.
Spojrzał uważnie na manierkę i potrząsnął nią. Zachlupotało.
- Co oni do tej okowity dodają? - mruknął do siebie. - Słyszałem, że od picia można oślepnąć, ale żeby kolory mylić?
Zegar na zamkowej wieży wybił północ. Strażlatarnik zmniejszył płomień w lampie tak, że równie dobrze mógł ją zgasić, i ruszył dalej.
Tytanowa Biała tym razem była jednak czysta. Płaszcz nocnego gościa naprawdę był pomarańczowy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)