poniedziałek, 13 lipca 2015

Miss na lata

Kiedy za ostatnim kronikarzem zamknęły się drzwi komnaty reprezentacyjnej, z twarzy Duszesy zniknął wyćwiczony uśmiech.

- Mam tego dość - rzuciła. - Musimy poważnie porozmawiać. Ale nie tutaj.

Prezydent zbladł, Wiceprezydent poluzował kołnierzyk. „Nie tutaj” oznaczało Komnatę Sekretów, specjalne pomieszczenie w Pałacu Unii, przeznaczone do rozmów, których treść nie mogła dotrzeć do niepowołanych uszu. Czasem jednak docierała, co dodatkowo podważało (i tak wątłe) wzajemne zaufanie koalicjantów.

Duszesa była oczywiście poza podejrzeniem - w jej winę lud by nie uwierzył nawet gdyby stanęła na rynku i zaczęła głośno relacjonować przebieg tajnej rozmowy. W efekcie po każdej wizycie w Komnacie Sekretów obaj panowie musieli kombinować, jak zwalić na drugiego winę za przeciek. Tak na wszelki wypadek.