czwartek, 26 grudnia 2024

Pod wozem


Przed karczmą „Pod Trębaczem” strzeliły fajerwerki. W drzwiach stanął Wielki Koniuszy z prawie pustym kuflem w dłoni.

- Zwycięstwo! – ryknął.

Lekko zygzakując podbiegł do Kastora, który jeszcze dzień wcześniej był zwykłym kowalem. I gruchnął przed nim na kolana.

- Niech żyje król!!! – ryknął jeszcze głośniej. – Króluj nam wiecznie, nasz Kastorze, nasz Odnowicielu! A ja będę twoim Polluksem!